Clinique Happy for Men

Armani Acqua di Gio pour Homme od Giorgio Armani
Wydaje mi się, że to niepozorny urok Clinique sprawia, że francuski dom jest tak lubiany w świecie piękna. Clinique odniósł sukces dzięki swojej skromnej męskiej ofercie, ponieważ nie wypuścili nic nowego dla facetów od czasu, gdy Happy for Men w 1999 roku trafił na półki sklepowe. Ta kreacja zdmuchnęła sprzedaż poprzedniego Chemistry (1994), i ustanowiła precedens dla skoncentrowanych na cytrusach męskich kompozycji w latach 2000. Happy for Men wibruje połączeniem ostrych, ozonowych, cytrusowych pionierów z lat 90., takich jak L’Eau d’Issey Pour Homme i bardziej subtelnych oceanicznych cytrusów Armani Acqua di Gio, ale zmieszanych z prostą estetyką Clinique, bezpieczną dla każdego. Przekłada się to na dziwnie liniową pomarańczową wodę kolońską, która zastępuje zwykłe mydlane neroli i zielone aromaty modnymi syntetycznymi akordami z końca XX wieku. Tworzy nowoczesny 4711 (1799), który jest wolny od starożytności złożonych naturalnych akordów i koncentruje się na typowych dla lat 90. Beige Age w idealnie nudny melanż odświeżacza powietrza. Trudno nie polubić Happy for Men na początku, z efemerycznymi elementami złożoności, które są zbyt ulotne na skórze w obliczu dominującej soczystej pomarańczy, ale mimo to są niezwykle przyjemne w noszeniu. Dla facetów, którzy kochają pomarańcze, jest to prawie oczywiste, ale moim zdaniem są lepsze perfumy, które skupiają się na pomarańczy, z lepszym zużyciem i rozwojem.
Armani Acqua di Gio pour Homme
Happy for Men zaczyna się jak Giorgio Armani Acqua Di Gio Pour Homme od mandarynki z przodu i po środku, otoczonej yuzu, ciemnymi cytrynami calamansi i wytrawną limonką kaffir. Niestety, mandarynka jest tak opanowana, że bije inne cytrusy po głowie młotkiem jak gra w walnięcie w kreta, ale pojawiają się one od czasu do czasu podczas początkowego wysychania od góry do środka. Serce zapachu ma zawierać frezję, jaśmin, konwalię i różę, lecz szczerze mówiąc, nie dostaję niczego poza frezją przepychającą się łokciami i oferującą odrobinę uniseksowego uroku. Nuta frezji jest zwykle spotykana w damskich perfumach, ale bez względu na utrzymujący się akord białych kwiatów, który tutaj jest zrobiony we właściwy sposób, po prostu przelatuje jak oblężony owoc na górze, gdy ta wielka, wredna, wściekła pomarańcza się pojawi. Bazę uzupełnia olejek cedrowy, cyprysowy i gwajakowy, z odrobiną Iso E Super i dihydromyrcenolem z efektem nadającym Happy for Men odrobinę wodnego uroku, niezbędnego dla fanów niebieskich esencji. Czas noszenia jest niewielki i wynosi maksymalnie około 6 godzin, z projekcją poniżej średniej. Biorąc pod uwagę, że Chemistry był trochę dziwny z motywem wody kolońskiej skóry i mydlanym sercem, rozumiem, dlaczego przebił go w sprzedaży 10 do 1 (nawet jeśli wolę Chemistry). Nie nienawidzę tych rzeczy, ale jeśli zamierzasz bawić się pomarańczą, musisz albo przejść na pomarańczę, albo sprawić, by była ona częścią miksu, a nie bawić się w „To” z resztą kompozycji.

Podsumowując, nie mogę przekroczyć poziomu neutralnego, chociaż najbardziej podoba mi się to, co jest tutaj prezentowane. Moje największe zastrzeżenia to drażnienie innych nut spod tej pomarańczy oraz fakt, że jest to woda kolońska, która jest zbyt droga, aby jej działanie uzasadniało zakup. Plotka głosi, że starsze partie były mocniejsze, ale ponieważ Happy for Men zawsze miał być wodą kolońską, zastanawiam się, ile z tego to po prostu kontynuacja maceracji starych partii, a nie jakaś wyższa moc produkcyjna? Ogólnie rzecz biorąc, jeśli chcesz mieć bezpieczny, głównie pomarańczowy letni zapach, naprawdę nie zawiedziesz się kupując go na ten okres. Oczywiście zakładając, że nie masz nic przeciwko ciągłemu ponownemu stosowaniu w ciągu dnia w pracy lub podczas niezobowiązujących wyjść, ponieważ nie zostaniesz wyśmiany z zapachem pomarańczy na randce czy spotkaniu z szefem. Ja natomiast ciszę się z faktu, że kiedy nadchodzi ciepło, mogę korzystać z dobrodziejstw Acgua Di Gio Pour Homme Armani. Avon faktycznie stworzył mocniejszą, bardziej skoncentrowaną i głębszą wersję tego, zatytułowaną RPM/KmH/Full Speed odpowiednio w USA/Meksyku/Europie. Jest to pełna woda toaletowa, w której solidna baza drzewna stanowi podstawę ciemniejszej i poważniejszej pomarańczy, która nie pachnie odświeżaczem powietrza, ani nie prześladuje garści mniejszych egzotycznych cytrusów. Jeśli naprawdę to wykopiesz, nie martw się, bądź szczęśliwy. Nigdy nie obrażę się, wąchając go na kimś innym, ale jest to dla mnie zbyt przeciętny aromat, aby samemu uzasadnić zakup, stąd moja neutralność.