Mam tendencję do zapamiętywania zapachu, który sprawia, że siadam i zauważam perfumiarza po raz pierwszy.
Za dwa z tych momentów odpowiada Diptyque. Kiedy testowałem Philosykos pod koniec lat 90., nigdy nie uważałem fig za coś, czego chciałbym w perfumach, Phiolsykos to zmienił.
To był jeden z moich pierwszych zakupów dokonany pod wpływem impulsu, ponieważ nie mogłem od niego się oderwać. Dopiero po latach dowiedziałem się, że perfumiarzem była Olivia Giacobetti. Podobne spotkanie miało miejsce w 2003 roku przy półce Diptyque, kiedy spróbowałem Tam Dao i znalazłem jeden z moich ulubionych zapachów sandałowca wszech czasów. Perfumiarze Fabrice Pellegrin i Daniele Moliere byli współtwórcami, ale to był początek niesamowitego występu Pellegrina w Diptyque. Uważam, że to wielkie dzieło tych dwóch perfumiarzy, które reprezentuje ciągłą doskonałość artystyczną marki Diptyque. Dlatego byłem zachwycony, widząc, że oboje wrócili do pracy, każdy robiąc jedno z dwóch nowych wydawnictw Diptyque, Geranium Odorata i Eau de Lavande.
W Geranium Odorata Pellegrin powraca do zielonych tematów, które badał wcześniej w Diptyque w Eau de Lierre z 2006 roku. Tym zapachem był aromat bluszczu rosnącego na ceglanej ścianie. Geranium Odorata to zapach łodygi geranium odciętej od krzaka. Perfumiarz łączy w sobie „zieloną różę” pelargonii z bardzo różnymi zielonymi nutami na górze i na dole. Ma ten sam realistyczny aspekt, co bluszcz w Eau de Lierre, ale jest też bardziej artystyczny polot w sposobie, w jaki osiąga się to w Geranium Odorata.
Kardamon jest jedną z moich ulubionych nut w całej branży perfumeryjnej, a w połączeniu z bergamotką Pellegrin podkreśla cytrynowe i miętowe aspekty tego surowca. Pelargonia zaczyna pachnieć jak róża, zanim zaczną się pojawiać jej charakterystyczne zielone aspekty. To ten bardziej szorstki, bardziej surowy rodzaj róży sprawia, że lubię geranium jako składnik perfum, a tutaj Pellegrin pięknie ją prezentuje. Jest trochę różowego pieprzu, aby nie zgubić pikantnych fasetek. Ostatni kawałek zieleni pochodzi z potężnej wetywerii haitańskiej. Ta wetyweria wskakuje w klincz z geranium i razem tańczą zielono zabarwionym szybkim krokiem do finiszu.
Znakiem rozpoznawczym Madame Giacobetti jest tworzenie perfum, które wydają się prawie nieistotnie lekkie, ale mają zaskakującą strukturę i moc dla tej kruchości. Zawsze porównywałem je do bańki mydlanej unoszącej się na wietrze. Możesz przez nią patrzeć, jakby była przeźroczysta, ale jeśli przyjrzysz się bliżej, na powierzchni wirują wszystkie kolory tęczy. To prezent od Giacobetti, który można podziwiać w Eau de Lavande. Woda lawendowa to jeden z najwcześniejszych znanych zapachów, ale perfumiarka również chce zrobić coś innego, łącząc dwa główne źródła olejku lawendowego i dodając do nich przyprawy.
Istnieje cenniejszy i droższy olejek lawendowy z gatunku L. angustofolia. Lavandin jest bardziej obfitym pośrednim gatunkiem. Ze względu na niższy koszt jest to zapach lawendy w większości produktów do prania i mydeł. Giacobetti używa prawie równych ilości każdego z nich jako kręgosłupa Eau de Lavande. Na początku używa nasion kolendry i bazylii, aby stworzyć mgiełkę zieleni otaczającą lawendę. W sercu cedr służy do podkreślenia bardziej znanej lawendy. To daje mydlany moment, który szybko zostanie usunięty z formy przez cynamon i gałkę muszkatołową. Razem odpędzają wszelkie myśli o pralni, która zaczynała się tworzyć. Baza to pięknie skomponowana mieszanka najlżejszego drzewa sandałowego i kadzidła. To tam Olivia Giacobetti zawsze robi na mnie wrażenie, ponieważ czytając te nuty, oczekuję czegoś mocnego, a zamiast tego dostaję delikatność, robi to prawie za każdym razem.
Obaj perfumiarze mają bardzo różne style, ale ich sukces w Diptyque pomógł mi określić sposób, w jaki myślę o marce. Geranium Odorata i Eau de Lavande całkiem sprawnie przyczyniają się do tej historii.