Kiedy byłam nieco młodsza, jednym z moich charakterystycznych, ulubionych zapachów był Hermes 24 Faubourg. Bogata, szyprowo-orientalna potęga stworzona przez legendarnego Maurice’a Roucela. Zapach skupiał się na świetlistych, kremowych, mocnych kwiatach, które Monsieur Roucel pokrył różnymi warstwami. Najpierw była to wielopłaszczyznowa omszała szyprowa zieleni z brzoskwinią. Następnie orientalne obłoki złotego bursztynu, przełożone prawdziwym drzewem sandałowym, kremową wanilią, korzennymi żywicami i odrobiną skórzastości.
Przypominał bardziej kobiecą, biało-kwiatową kuzynkę Hermesa z 1984 roku. Mam na myśli Parfum d’Hermes, kwiatowo skórzano-szyprową esencję, przeformułowaną i przemianowaną w 2000 roku na Rouge. Był też podobny do Puredistance M, bezpośrednio wzorowanym na Bel Ami rocznik 1986, podczas swoich środkowych, szyprowo-orientalnych etapów. Wersja wody perfumowanej ma nawet fazę, która przypomina biały kwiatowy akcent w wersji vintage Mitsouko z lat 30. i 70. XX wieku. Co więcej, vintage 24 Faubourg również zamieszkuje ten sam świat bogatych szyprowo-kwiatowych zapachów, co słynny Ysatis Givenchy. Chociaż perfumy Hermesa mają bardziej orientalną podbudowę, a ja twierdzę, że są znacznie wspanialsze. Ich bogactwo, ciężar i ozdobna złożoność nie tylko skutkują bardzo barokową majestatem, ale także w jakiś sposób potrafią emanować pieniędzmi i luksusem w najbardziej wysmakowany, elegancki sposób, jaki można sobie wyobrazić. Być może dlatego Hermes 24 Faubourg stał się charakterystycznym zapachem najbardziej efektownej księżniczki swojej epoki.
Istnieją dwie koncentracje tego zapachu vintage, woda toaletowa i woda perfumowana, z których każda ma inny niuans i rozwój na mojej skórze. Ale oba są popisowymi potęgami o promiennej, przykuwającej uwagę urodzie i wielkim wyrafinowaniu. Biorąc pod uwagę bogactwo i hybrydowy, szyprowo-orientalny charakter zapachu, myślę, że 24 Faubourg pasowałby niektórym mężczyznom tak samo, jak kobietom czy księżniczkom. No może nie wszystkim mężczyznom, ponieważ jest to jeden z bardzo mocno kwiatowych aromatów, ale zdecydowanie dla tych, którzy kochają duże (WIELKIE) kwiatowe orientalne lub kwiatowo-szyprowe kompozycje z nutą vintage.
Dzisiaj przyjrzę się dogłębnie obu koncentracjom vintage. Następnym razem przeanalizuję nowoczesną wersję EDP z perspektywy porównawczej, a następnie przedstawię analizę techniczną butelki i kodu partii, aby pomóc w datowaniu i zakupie wersji vintage. Pierwotnie planowałam napisać jeden post obejmujący wszystkie te zagadnienia i zawierający jedynie krótką analizę porównawczą tego, czym różni się współczesna formuła tego Hermesa. Analiza zapachu dla trzech wersji, jakie istnieją okazała się jednak zbyt długa jak na jeden wpis, więc powinien być on opublikowany w dwóch częściach. Już się za to zabieram.
Hermes 24 Faubourg- Tło i nuty
24 Faubourg został stworzony przez Maurice’a Roucel i uruchomiony w 1995 roku. Myślę, że początkowo został wydany tylko jako woda toaletowa, a woda perfumowana pojawiła się kilka lat później. Nie jestem do końca pewna kiedy dokładnie, bo nie podano daty. W każdym razie aromat stał się natychmiast ulubieńcem Diany, byłej księżnej Walii, i był jej znakiem rozpoznawczym aż do jej śmierci.
W swoim pierwotnym składzie został sklasyfikowany jako szyprowo-orientalny. Właśnie taki miał być, ale nie poznalibyście go, wąchając dzisiaj. Teraz, ze względu na grabieże IFRA/EU na mchu dębowym, jest to czysto kobiecy biały kwiat, otoczony abstrakcyjną, orientalnym złoceniem. Co więcej, przeformułowanie ma na sobie upiorne, minimalistyczne odciski palców Jean Claude Elleny. Ale wtedy, jaki to był ciężki, okazały, czarujący i królewski szypro-orientalny zapach!
Nie dajcie się zwieść faktowi, że był to zapachowy faworyt księżnej Diany czy współczesnej reputacji samej esencji. Postaram się sprawić, że od razu odrzucicie go jako „femme” lub tylko dla kobiet. Planuję poświęcić trochę czasu na napisanie o oryginalnej liście nut wersji Hermes 24 Faubourg z 1995 roku i jej nutach bazowych, aby zademonstrować, że wersja vintage ma wystarczająco dużo materiałów unisex, aby była realnym kandydatem do rozważenia jej pod kontem innej płci. Jeśli jesteś facetem, który kocha ciężkie, bogate, białe kwiatowe, szyprowo-orientalne, o mocnym charakterze i stylu vintage kompozycje (i bardzo z lat 80-tych), rozważ to. Jeśli nie masz żadnych problemów z zapachami w stylu Bogue Gardelia, Areej Imperium Ottoman Empire, Roja Dove Haute Luxe, Unum Opus 1144, Anatole Lebreton L’Eau Scandaleuse, rocznik sprzed 1980 L’Heure Bleue czy Guerlain Mitsouko możesz się z Hermesem zapoznać.
Trudno jest rozszyfrować pełną listę nut 24 Faubourg. Z powodów, które całkowicie umykają mi, Hermes nie przedstawia na swojej oficjalnej stronie internetowej ani komponentów EDT ani EDP, choć obie nowoczesne wersje oba nadal są sprzedawane w sklepach. Ponadto skład nut prezentowany przez wiele witryn w sieci jest bardzo skrócony i nieprecyzyjny. Na przykład Fragrantica odwołuje się jedynie do uogólnionych akordów, takich jak białe kwiaty lub kwiatowe serce otoczone irysem, drewnem i tajemnicą. („Tajemnica” jest teraz surowcem?). Inne strony podają brzoskwinię, bergamotkę, pomarańczę i hiacynt w górnych nutach. Akord serca to kwiat pomarańczy, jaśmin, kwiat tiare i irys. Podstawa obejmuje wanilię, paczulę, drzewo sandałowe i bursztyn.
Myślę, że ta lista tworzy bardzo mylący portret zapachu vintage, jego charakteru i tego, jak pachnie, ponieważ pomija krytyczne, niezbędne materiały. Po pierwsze, nie ma wzmianki o ylang ylang, które jest główną częścią fazy serca i które często pojawia się w recenzjach zarówno wersji vintage, jak i współczesnej. Po drugie, eliminuje liczbę ciemnych, balsamicznych (a czasem nawet nieco skórzastych) żywic w bazie. Po trzecie i najważniejsze, pominięte są główne, kształtujące postać (i raczej uniseksowe) elementy w pozostałej części bazy. Podstawa w nowoczesnej wersji Hermesa może wyglądać jak ta, którą wymienili, ale podstawa w oryginale z 1995 roku już raczej nie, raczej w to nie wierzę. Nie sądzę, aby odzwierciedlało to oryginalną formułę, a 24 Faubourg nie pachnie tak, jak proponują lub wskazują.
Przyczyną tego w większości jest IFRA. To, co wyróżniało vintage Faubourg, co nadało mu tak bogatego wyglądu, ktoś z Fragrantiki porównał go do kryształowego żyrandola i ozdobnego kwiatowego bukietu w pałacu w Wersalu, to składniki, które IFRA zaczęła ograniczać około 2005 roku. To nie tylko mech dębowy, który w tym momencie, w 2022 roku, może równie dobrze być zaraźliwą formą Eboli w sposobie, w jaki jest leczony. Nie, obniżyły się również pułapy lub dopuszczalne poziomy ilości innych surowców. W czasach, gdy powstał 24 Faubourg, nie było obniżonych sufitów dla żadnych sąsiadujących z szyprami zielonych materiałów, takich jak na przykład wetyweria, która dla mojego nosa pojawia się jako część akordu omszałej zieleni w oryginalnej formie. W tamtych czasach nie było też obniżonych procentów dla nut kwiatowych lub cytrusowych.
Moim zdaniem Hermes zrobił z 24 Faubourg pięć rzeczy. Całkowicie pozbył się niektórych składników. Zmniejszył poziomy procentowe dla kilku innych komponentów, które nie muszą już być wymieniane na liście, ponieważ są teraz, praktycznie rzecz biorąc, nieistotne. Mocno osłabił bogactwo i ilość zachowanych nut. Zastąpił niektóre naturalne surowce syntetycznymi. Zmienił ogólny balans lub proporcje nut, aby nadać zapachowi bezkrwawy, anorektyczny minimalizm rentgenowski Jean-Claude’a Elleny. Nie znoszę tego perfumiarza. Obwiniam go za zrujnowanie tego, co kiedyś było jedną z moich ulubionych marek, swoim nieznośnym stylem „powietrze w butelce”, jego cholernym ISO E Super, i jego syntetycznym impresjonizm. Obwiniam też jego zgubną estetykę i wpływy za kilka irytujących trendów w branży.
Efekt sieciowy wszystkich tych zmian przekształcił niegdyś kalejdoskopowy, naprawdę przykuwający uwagę, barokowy zapach w blady, uproszczony cień jego dawnej jaźni. Nawet jeśli zignoruję zmiany koloru w esencji, zmiany węchowe są nie do pomylenia. Prosty wniosek jest następujący. Współczesna kompozycja w próżni lub w porównaniu z innymi nowoczesnymi zapachami jest ładna i miła. Ale jest też bardzo ogólna. Typowy, pospolity nowoczesny orientalny i kwiatowy zapach z wanilią i bursztynem. Jednak w porównaniu do oryginału jest to po prostu zombie Walking Dead. 24 Faubourg lata 90. – całkowicie chwalebna kreacja. Całkiem możliwe lub prawdopodobne arcydzieło.
Woda toaletowa vintage z lat 90.
Vintage EDT rozpoczyna się czymś, co wydaje się prawdziwym bukietem ślubnym z białych kwiatów. Z wyjątkiem tego, że te kwiaty nie są skromne, delikatne, filigranowe lub świeże. Zamiast tego są ciężkie, potężne i silne, z charakterem, bez nie brania jeńców, gdy krążą wokół ciebie. To rodzaj kwiatów, które przyciągają i wręcz wymagają twojej uwagi. Pachną oszałamiająco, bujnie, promiennie czysto, czasami indolowo i całkowicie naturalnie, jakby użyto niezwykle drogich olejków eterycznych najwyższej jakości. Pomimo ich bezczelnego „chodź tu”, uwodzicielskiego kuszenia i siły, są paradoksalnie świetliste i promienne w swoim odczuciu i wadze. Są też w pełni zawoalowane i ocieplone delikatnym bursztynem. Kwiat pomarańczy prowadzi ładunek i jest zwykle głównym kwiatem podczas otwiarcia. Czasami pachnie jak bardziej wyrazista stylizacja neroli, ale zwykle bardziej skłania się w stronę kwiatu pomarańczy, unosząc tak mocną soczystość, owocową słodycz, siłę i naturalność, że wydaje się, jakby kwiaty wciąż rosły na drzewie.
Szybko pojawiają się kolejne nuty, z których każda dodaje coraz większego bogactwa, coraz większej głębi do zapachu. Jest kremowa gardenia tahitańska, pachnąca świeżo, jakby spryskana poranną rosą, dalej miodowo-słodkie brzoskwinie, owocowo-piżmowy jaśmin sambac i prawie tuberozowy, płynny, zielono-biały kwiat. Wokół i pod bukietem rośnie zieleń, pachnąca cudownie pluszowym mchem dębowym, omszało-drzewną wetywerią, odrobiną pieprzowego, ciemnego galbanum i ewentualnie odrobiną liści fiołka. Na wierzch bukietu jest orzeźwiająca, rześka, cytrynowa bergamotka. Baza kojarzy się z pikantną paczulą, której ziemisty kolor naśladuje ziemię, w której rosną kwiaty. Subtelna, cicha smuga drewna cedrowego również przebiega przez bazę.
Efekt netto jest dwojaki. Po pierwsze, istnieje poczucie kwiatów, które zostały uchwycone w butelce w najbardziej naturalistyczny sposób i w każdym aspekcie, od góry do dołu. Od ich bujnych, kremowych płatków i nektarowej, słodkiej esencji po ich zdrewniałe łodygi, a nawet omszałą zieloną ziemię u ich stóp. Różnica polega jednak na tym, że te kwiaty mają siłę, która nie bierze jeńców, o której wspomniałem wcześniej, i są najdalsze od bycia skromnym, lekkim lub subtelnym. Mogą błyszczeć blaskiem i światłem, ale ten blask jest jak ozdobny kryształowy żyrandol w pałacu.
Drugim efektem jest bukiet różniący się początkowo charakterem. Na pierwszy rzut oka, gdy wącha się go z daleka na szlaku zapachowym, vintage EDT wydaje się być bardzo złożonym, raczej naturalistycznie świeżym i świetlistym (ale ciężkim i mocnym) złocisto-białym kwiatowcem. Jednak po bliższym przyjrzeniu się, jest to wyraźnie ciężki, bogaty, wyrafinowany, złocisto-biały kwiatowy szypr. Bez względu na kategorię lub gatunek zapachu, bukiet est absolutną siłą napędową dla wody toaletowej Hermes, w ciele, bogactwie, wadze i sile. Wiele nowoczesnych wód perfumowanych, które wypróbowałam (a także kilka dodatków), nie były tak bogate, tak przepełnione nutami i z tak silną projekcją. Wszystko to jest wyjątkowe dla EDT, drugiego najniższego stężenia zapachu, a więc w stylu lat 80.
Pierwotny Faubourg EDT w miarę rozwoju staje się bardziej szyprowy i mniej czysto kwiatowy. Mniej więcej po 25-30 minutach kwiat pomarańczy przejmuje kontrolę, zamieniając inne kwiaty w błagalne służebnice. Dla mnie teraz wydaje mi się bardziej podobny do neroli, a także bardziej owocowy, ale jego bardziej wyraziste stylizacje pośrednio równoważy rosnąca ilość indolicznej soczystości z jaśminu. W tym samym czasie na uboczu pojawia się nowy produkt: dotyk ylang ylang, którego pikantność podkreśla szczypta cynamonu, być może z benzoesu, a może z pikantnej paczuli. Mniej więcej po 40 minutach mech dębowy, wetyweria i, jak przysięgłabym, pieprzne galbanum rozszerzają się, umieszczając kwiaty w coraz bardziej zielonym krajobrazie. Po około 50 minutach paczula podwaja swoją siłę, unosząc w powietrzu nie tylko pikantność, ale także trochę ziemistości, która podkreśla zarówno mech dębowy, jak i ogólny szyprowy charakter zapachu. Po około 75 minutach drzewo sandałowe zaczyna wypływać z podstawy, która z kolei staje się bardziej żywiczna i przypomina w dotyku labdanum.
Istnieje kilka konsekwencji tych zmian. Po pierwsze, kompozycja nie wydaje się już w najmniejszym stopniu świeża i kobieca jak bukiet ślubny. Chociaż kwiaty nadal są promienne i świetliste w dotyku, są teraz pokryte bardziej dojrzałym, niezwykle wyrafinowanym i bardzo uniseksowym zestawem szyprowych elementów. Innymi słowy, pałacowe otoczenie tego kryształowego żyrandola zmieniło się z biało-złotych elementów Wersalu na bardziej zielone w odcieniu. Po drugie, zieleń jest teraz sprytnie równoważona przez delikatny, starannie skalibrowany orientalny akord złożony z ciepłej korzenności, drzewa sandałowego, słodkiej benzoinowej ambry, jedwabistej wanilii i więcej żywiczności balsamicznej w stylu labdanum. Razem zapewniają, że centralny szyprowy mech nigdy nie zmienia się w wyniosłość, chłód lub surowość, jak w przypadku klasycznych kwiatowych szyprowych lub zielonych zapachów.
Po trzecie, efektem netto tych zmian jest zapach, który dla mnie subtelnie nawiązuje do innego aromatu Hermesa, fantastycznego Parfum d’Hermes w oryginalnej wersji i butelce w kształcie pączka. Jak pisałam wyżej został przeformułowany, przemianowany i ponownie wydany w 2000 roku jako Rouge d’Hermes. Klasyk z 1984 roku był bogatą, złożoną, szyprową skórą, która była moim znakiem rozpoznawczym. Koleżanki szukały mnie po jego ciężkim śladzie i zapachu. To była lekko aldehydowa, dżemowa czerwona róża, oblana pomarańczą i bergamotką. Wszystko było otoczone ciemnym akordem szyprowego mchu dębowego, paczuli i wetywerii, a następnie umieszczone na orientalnej bazie z kadzidła z dymnej mirry i ciemnej skóry balsamicznej. Nie, prawie nie jest identyczny z 24 Faubourg, a jednak skojarzenie z bogatym, ciężkim, głębokim i zmysłowym pomarańczowym, cytrusowym kwiatowo-szyprowym bukiecie przyszło mi do głowy. Właściwie to teraz noszę Parfum d’Hermes i tak, naprawdę myślę, że Maurice Roucel musiał o tym wiedzieć, komponując Faubourg.
Mimo to myślałam, że zwariowałam, dopóki nie przeczytałam artykułu pewnego bloggera, który przedstawił entuzjastyczną recenzję dla 24 Faubourg. Oczywiście odwołuje się w niej do do Hermes Rouge ’84. Pisze, że nie jest to może szczególnie wielki aromat, ale za to mówiący tym samym językiem, jeśli używa się różnych czasowników. Tak, dokładnie tak! Ten zapach jest bardziej męski w porównaniu lub bardziej czysto unisex, ale zamieszkują ten sam wszechświat i mówią tym samym językiem.
Coś w perfumach sugeruje rodzinny związek z drugim zapachem Hermesa z lat 80., oryginalnym Bel Ami. Ponownie jest to przypadek tego samego języka, ale z różnymi rzeczownikami i czasownikami. Dla mnie stary Faubourg 24 EDT jest wnuczką vintage Bel Ami. Jego białe kwiatowo-ylangowe serce sprawia, że całość jest bardziej kobieca, podczas gdy jego nuty towarzyszące skupiają się na orientalnej stronie szypru zamiast szyprowo-drzewnej, ale różnice między dwoma pokoleniami nie negują ich ogólnego powiązania rodzinnego. 24 Faubourg Hermesa ma jeszcze silniejsze połączenie z nowoczesnym zapachem, który został zainspirowany i wzorowany na vintage Bel Ami, Puredistance M. Dla mnie i na mojej skórze M jest bardziej szyprowo-orientalną hybrydą niż skórzanym zapachem, a Faubourg jest jego nieco bardziej kobiecym, dalekim kwiatowo-ylangowym krewnym.
Zmienia się, gdy zaczyna się drugi etap, około trzeciej godziny po jego rozwoju. Gardenia wycofuje się na dalszy plan, podczas gdy ylang-ylang opuszcza linie boczne, by znaleźć się na środku sceny. Jego kremowy, waniliowy, mocny, kwiatowy zapach emanuje niemal goździkową przyprawą, która szczególnie dobrze współgra z benzoesem, mchem dębowym, wetywerią i coraz mocniejszą i pikantną paczulą. W tym samym czasie jaśmin podwaja swoją siłę i widoczność. Rezultatem jest kwiatowy bukiet, który nie jest już zdominowany przez podobne do neroli kwiaty pomarańczy ponad wszystkimi innymi kwiatami. Ylang i jaśmin są równie ważne. Podobnie jak paczula.
Kompozycja przesuwa się nieznacznie na początku czwartej godziny, zmieniając punkt ciężkości i równowagę nut. Syropowy jaśmin i słodki, pikantny, aksamitny walc ylang ylang w świetle reflektorów, ich gibkie ciała udrapowane są w płynące jedwabie ze złota i bieli, które opływają ich, gdy ich stopy ślizgają się po złotej, orientalnej sali balowej. Pikantna paczula, jedwabiście gładka wanilia, złoty benzoes i teraz umiarkowane ilości owocowego kwiatu pomarańczy stoją w kręgu kilka stóp dalej, obserwując nowe gwiazdy serialu. Na uboczu znajdują się elementy szyprowe — pluszowy mech dębowy, wetyweria i odrobina balsamicznego labdanum — wraz z bogatym drzewem sandałowym i odrobiną suchego cedru.
Coś w bukiecie sprawia, że myślę o średnim/późnym stadium Givenchy Ysatis. Ten legendarny, zachwycający zapach został wydany w 1984 roku i czasami jest uważany za pierwszy orientalny szypr. Inni, tacy jak ja, klasyfikują go jako kwiatowy szypr, wykrywając znacznie mniej orientu wkładu w jego ogólnym charakterze. Ale myślę, że te dwa zapachy mają podobne podejście do swoich białych kwiatów, nasycając je elegancją, różnym stopniem wielkości i pewnym stylem lat 80. Poza tym późna faza Ysatis jest, podobnie jak środkowa faza 24 Faubourg, mocno skoncentrowana na ylang i jaśminie, chociaż jaśmin jest z nich bardziej dominujący.
Żeby było jasne, są główne różnice między zapachami Hermesa a Givenchy. Po pierwsze, ten ostatni pozostawia na skórze znaczną ilość chłodnych, rześkich aldehydów przez pierwsze kilka godzin, co jest jednym z powodów, dla których rzadko go noszę. Po drugie, jego dębowy mech jest zmineralizowany, chłodny, suchy, cicho stęchły, a nawet trochę zakurzony na mojej skórze. Być może dlatego, że jest pod nim prawie kadzidlana nuta (mirra?). W przeciwieństwie do tego mech dębowy 24 Faubourg zawsze wydaje się zielony, miękki, bogaty i ciepły. Prawdopodobnie dlatego, że ma tak znaczący składnik orientalny, stanowiący przeciwwagę. Ysatis brakuje tego samego stopnia bursztynowego ciepła, przynajmniej na mojej skórze. Po trzecie, przez większość pierwszych kilku godzin Ysatis, jej centralnym, dominującym kwiatem. Jest tam rześka, chłodna, cytrusowa róża aldehydowa, tuż za nią słodki jaśmin, a następnie chłodny, ciężki goździk i narcyz. Ylang pojawia się później.
Otwarcie Faubourga, tworzy przede wszystkim bukiet białych kwiatów, w którym dominują kwiaty pomarańczy i gardenia, a dopiero później jaśmin i ylang ylang. Pojawiają się na koniec, by dzielić światło reflektorów. Gardenia działa przede wszystkim jako kwiatowo-zielona kremowa kula po pierwszych 30-40 minutach Na mojej skórze nie ma też zauważalnego, wyraźnego hiacyntu. Poza tym myślę, że w kompozycji większe znacznie ma ylang-ylang, paczula, bursztyn i drzewo sandałowe niż w Ysatis. Tu jest mniej cedru, jego mech dębowy jest inny, a jego bursztynowa baza ma wyraźną smugę gładkiej, jedwabistej wanilii zamiast zwierzęcego kastoreum i cywetu. Podsumowując, jest to całkiem inny zestaw nut, z których żadna nie jest ani trochę aldehydowa ani fajna w dotyku. Mimo to, jeśli zignoruje się szczegóły, na tym etapie rozwoju obydwa zapachy mają podobny klimat i bogatą estetykę.
Tak, Faubourg przypomina ozdobny zapach Givenchy pod pewnymi względami, charakteryzujący się bogatym kwiatowym akordem z głębokimi tonami bursztynu, ale brakuje mu zakurzonego kadzidła. Ysatis pochodzi z 1984 roku, poprzedzał 24 Faubourg o prawie dekadę. Interesujące jest zobaczyć, jak niewiele zmieniła się kulturowa idea bogactwa, którą reprezentują w ciągu ostatnich lat, zwłaszcza gdy przyjrzy się, jak drastycznie te zapachy różnią się od całkiem niedawnych prac Elleny dla Hermesa. Cóż, „drastycznie” jest z pewnością jednym ze sposobów opisania sejsmicznej zmiany stylu domu Hermes z czasów świetności dawnych wydawnictw. Jest to również dość powściągliwe stwierdzenie dla osoby, która uwielbia ogromne, kwiatowe, ciężkie i orientalne kreacje – przeciwieństwo pracy Elleny. Ale zapanuję nad sobą i przestanę mówić o tym przeklętym perfumiarzu.
Vintage 24 Faubourg EDT pozostaje w dużej mierze niezmieniony przez następne kilka godzin, stając się jedynie bardziej mętny od szóstej godziny, kiedy jego nuty łączą się w plamę pikantnej, ambrowej, mocno orientalnej kwiatowości, lekko przełamanej odrobiną szyprowości. Czasami ylang wyskakuje wyraźnie z ciężkiej, bogatej, głębokiej chmury. Czasami jest to jaśmin, ale kwiatowy akord staje się coraz bardziej głośny i głównie amorficzny w dotyku – płynna mieszanka białych, kremowych i słodkich kwiatów. Wokół nich wirują fale mchu dębowego/wetywerii, drzewności, paczuli, benzoesu i wanilii, ale one też stają się coraz trudniejsze do wykrycia pojedynczo. Każdy akord nakłada się na inne. To, co sprawia, że sekcja jest jeszcze trudniejsza, to fakt, że zapach w końcu traci swoją potężną wagę i silną zapowiedź, gdy zaczyna się szósta godzina, przywiera do skóry w spokojniejszy sposób. Nie popełnij błędu, jest to wciąż najdalsza rzecz, jaka jest możliwa od zwiewnego powiewu dyskrecji, ale nie jest już tak operacyjnie mięsista, ani nie pulsuje jak grzmot koncertu rockowego.
Po upływie 6 godziny, mieszanka zmienia swoje skupienie i niuanse, gdy bursztyn z benzoesem przejmują dominującą nutę. Zawierają się w nim małe smugi: słodki jaśmin, wytrawna, ostra, ciepła drzewność sandałowca i cedru oraz odrobina szyprowej, wetywerowej zieleni. Nie ma ylangu, nie ma kwiatu pomarańczy, ale od czasu do czasu w tle czai się szept wanilii i pikanterii. Tylko bursztyn jest dla mnie krystalicznie czysty, wszystko inne jest trudne do zidentyfikowania. W rzeczywistości szacowałabym, że aż 75% bukietu w tym momencie składa się z żywicznej, ale lekko kremowej złociści. 10% to słodki jaśmin, 5% to drzewność, a reszta jest zbyt mała lub mocno stłumiona, aby to rozgryźć.
Około 7 godziny Hermes zaczyna powoli przechodzić w stan wysychania. Ku mojemu zdziwieniu równowaga nut zaczyna powoli, centymetr po centymetrze, wracać do szyprowej strony równania, a bursztyn zaczyna zapadać się w bazę. Kiedy wszystkie wibracje się uspokoją pod koniec 8. godziny i na początku 9., zapach staje się prawie czysto szyprowym jaśminem. Jest kilka nut drzewnych i waniliowych, które krążą wokół niego jak małe świetliki, ale centralnym punktem na mojej skórze jest kremowy, biały jaśmin przesycony omszałą zielenią. W ten sposób kompozycja pozostaje przez następne 6 godzin bez żadnej znaczącej zmiany. Po prostu staje się słabsza i jaśniejsza. W ostatnich godzinach pozostaje tylko pajęczy szept kwiatowej nuty, który jest lekko słodki, lekko wytrawny i lekko omszały.
Dużo już pisałam o rozwoju zapachu i jego projekcji, ale trwałość też jest dobra. Przy 2 rozpyleniach na ten sam obszar skóry, zwykle potrzeba 7,5 godziny, aby EDT zmieniło się w zapach skóry. W dziewiątej i dziesiątej godzinie zapach wydaje się bliski śmierci, utrzymując się na skórze jak najzwyklejsza glazura. Większość zapachu znika z mojego ramienia od 14 godziny, ale malusieńkie łatki pozostają nieco dłużej. Chociaż trwałość nie rzuca na kolana, trzeba pamiętać, że przez pierwsze kilka godzin kałuża ma aż 24 cm, podczas gdy waga jest cięższa niż wiele nowoczesnych wód perfumowanych. Dla zwykłego EDT, drugiej najsłabszej kategorii koncentracji, jest to jeden z najlepszych wyników, dających do zrozumienia, że to silny zapach.
O ile pamiętam, nigdy nie spotkałam nowoczesnego EDT, który działa tak jak ten na mojej skórze. Pod względem objętości, projekcji, mocy, ciężkości i ogólnych osiągów jest to cholerne Ferrari. Co więcej, to Ferrari jest zaskakująco niedrogie, właściwie tanie jak barszcz w porównaniu z nowoczesnymi niszowymi esencjami o porównywalnym kalibrze i luksusie. Z pewnością bardziej przystępny cenowo jest nowoczesny 24 Faubourg, który jest obecnie w sklepach.