Avon Imari- Niedrogi i dobry

zdjęcie ilustracyjne
To prawdziwa perełka perfum, chociaż zajęło mi całe życie, aby w końcu to zrozumieć. Avon może nie cieszył się zbytnią sympatią w segmencie męskim, ale przez większość czasu nigdy tak naprawdę nie starał się wyjść poza ogromne naciski w latach 60. i 2000. Jednak firma zawsze wiedziała, jak wyprodukować wysokiej jakości perfumy dla kobiet, a Imari z 1985 roku jest najlepszym tego przykładem. W latach 80. ubiegłego stulecia Avon znacznie zmniejszył sprzedaż kosmetyków i zapachów. W połowie wieku firma powoli przekształciła się ze swoich początków jako The California Perfume Company w giganta piękności, co przysporzyło znanemu Revlonowi i Elizabeth Arden kłopotów, ponieważ niższe koszty operacyjne wynikające z braku dystrybucji detalicznej lub pracowników oznaczały, że lepsze perfumy mogą być sprzedawane za mniej praw do klienta poprzez swoją sieć niezależnych Avon Ladies. Kosmetyki okazały się ostatecznie bardziej pożądane w tym formacie „od drzwi do drzwi”, a pod koniec lat 70. centra handlowe i rozrost podmiejskich dzielnic oznaczały, że nastoletnia córka przychodziła tam, wąchając najnowsze perfumy Estee Lauder, nie pozwalając mamie sprzedawać swojego Avonu. Wydawało się, że Avon zdał sobie z tego sprawę i stylistycznie trzymał się swoich spluw dla perfumiarskiej publiczności, którą mieli już w przypadku wydań dla kobiet w latach 80-tych. Oznacza to, że ​​Imari pachnie znacznie starzej niż w rzeczywistośc w porównaniu z innymi esencjami z tej epoki. W podobny sposób jak Guerlain, Avon przez pokolenia kultywował coś w stylu tradycyjnego domu, czego przykładem jest właśnie Imari.

W tej kompozycji mamy aldehydowy szypr tego gatunku, który marka robiła od niepamiętnych czasów, z zielonymi kawałkami na suchych, drzewnych kawałkach, odrobiną pudru, odrobiną mchu dębowego i patentowym akordem bursztynowym Avon, ale zdecydowanie w opakowaniu z lat 80., by oszukać oko. Początek jest dość akademicki jak na szypr tego typu, z aldehydami na przodzie i gorzkim galbanum zapewniającym zielony akord obok suchej bergamotki. Jest tu tylko odrobina czegoś laktonicznego, ale nigdzie nie może się równać ze starszymi szyprami z połowy wieku. Żadna brzoskwinia, malina ani czarna porzeczka nie wpływają na ton tutaj. Imari to czysto kwiatowy romans, jak sugeruje obraz na czerwonej plastikowej butelce z rozpylaczem. Irys z konwalią zapewniają surowe, białe kwiatowe serce z odrobiną mydlanej tuberozy, ale nie na tyle, aby Imari poczuła się zmysłowo. Ylang-ylang zwisa z odrobiną zapachu talku, aż przestrzeń wypełni aura bardzo spieczonego cedru i wiórków ołówka. Są tu również akcenty wanilii i nasion ambrette. A ten gładko przetworzony bursztyn z Cheez-Whiz sprawia, że ​​​​pokazuje się późno, aby zachować skórę. Jeśli chcesz lepszego lub bardziej wyrazistego bursztynu Avon, zajrzyj do jednego z ich orientalnych wydawnictw. Jest zielony jak szypr z lat 70 tych, ale ma białe kwiaty, jak szypr z lat 50-tych, z łagodną kobiecością prosto z najwcześniejszych dni Avon w epoce wiktoriańskiej. Powrót do przyszłości dla kobiet w kultowym flakonie, który z pewnością zadowoli fanów gatunku. Imari ma dobre osiągi, co zaprzecza jej etykietowaniu jako sprayu wody toaletowej.

Moja mama po prostu uwielbiała te rzeczy i zawsze miała je pod ręką, kiedy miała do czynienia z Avonem. Imari sprawiła, że ​​poczuła się cudownie, a teraz, gdy poczułem to ja jako dorosły, rozumiem dlaczego. Prawdę mówiąc, gorzkie kwiatowe szypry, takie jak ten, są w większości uniseksowe w czasach, w których domy takie jak Diptyque pakują jak w Do Son (2005), są neutralne pod względem płci, ale nadal mam wrażenie, że przeciętnej kobiecie spodoba się to bardziej niż przeciętnemu mężczyźnie. Zapach kontynuuje długą linię doskonałych szyprów, które Avon tworzył przez dziesięciolecia, dołączając do szeregu perfum takich jak Topaze, Emprise i Tasha w tej szczególnej odmianie wśród większego asortymentu szyprów, składających się z dosłownie kilkudziesięciu innych z tego domu. To oczywiście nie jest Patou ani Chanel i nie będzie pasować komuś przyzwyczajonemu do owocowo-kwiatowych bestii lub najnowszej fali kwiatowego aromatu z ambroksanem do masowej konsumpcji, ani nie zadowoli zwolenników marek nouveau-riche, jak Lutens czy Frederic Malle. Ale ktoś, kto ceni sobie styl szyprowy vintage, nie dbając o to, jaka nazwa ozdobiona jest butelką, powinien spróbować Imari. Jest to odwieczny bestseller z mnóstwem flankerów i tonami rocznika na wolności dla osób podejrzanych o zmianę składu, więc znalezienie takiego, którego można spróbować, powinno być bardzo tanie. Imari jest jednym z najlepszych przykładów tego stylu i chociaż trzyma się standardów z 1985 roku i jest niezmiernie konserwatywny jak na XXI wiek, ma rodzaj łatwej równowagi między przewiewnością a mocą, której po prostu nie widać za wszelką cenę.